Dawno, dawno temu na ziemiach zajmowanych obecnie przez
Kraków miał swoje państwo książę Krak (niektórzy tytułują go królem). Był
władcą sprawiedliwym i dbał o swoich podwładnych. Sen z powiek spędzał mu
jednak smok mieszkający w pieczarze u podnóża wzgórza wawelskiego. Porywał i
zjadał bydło, owce a nawet ludzi (inna wersja mówi, że kazał sobie
przyprowadzać dziewice). Wielu śmiałków próbowało zabić smoka, ale kończyło się
to ich śmiercią.
Zdeterminowany Krak kazał ogłosić w całym państwie, że ten
który zgładzi smoka otrzyma za żonę jego córkę i pół królestwa. I wtedy w
mieście pojawił się młody szewczyk, który stanął do konkursu. Pozszywał skóry
kilku owiec i wypełnił je siarką, następnie umieścił tą olbrzymią owcę w
pobliżu pieczary. Smok oczywiście szybko pożarł zwierzę. Wkrótce siarka zaczęła
go palić i musiał pić wodę z Wisły. Pił ją i pił, bo nie mógł ugasić
pragnienia. Wreszcie smok pękł i mieszkańcy odtąd żyli w spokoju. Zgodnie z
obietnicą szewczyk poślubił królewnę i otrzymał połowę królestwa.
Po tych wydarzeniach pozostały w mieście dwie pamiątki.
Pierwsza to Smocza Jama u stóp Wawelu (można ją zwiedzać) z rzeźbą smoka
wykonaną przez Bronisława Chromego.
Druga to kopiec Krakusa na Krzemionkach.
Mieszkańcy królestwa z wdzięczności dla sprawiedliwego władcy usypali na
pamiątkę kopiec. Tradycja mówi, że ziemię przynosili w rękawach, stąd na
pamiątkę w trzeci dzień Świąt Wielkanocnych odbywa się u stóp kopca odpust
nazywany Rękawką.
Badania archeologiczne prowadzona na kopcu potwierdziły jego
pochodzenie z okresu wczesnego średniowiecza. We wnętrzu znaleziono awarską
zapinkę pochodzącą z VII w.
CIEKAWOSTKA
21 czerwca stojąc wczesnym rankiem na kopcu Krakusa
zobaczymy wschodzące słońce dokładnie z kopcem Wandy. Wieczorem tego samego dnia
z koca Wandy zobaczymy zachodzące słońce idealnie za kopcem Krakusa. Oczywiście
pod warunkiem, że nie będzie wtedy w Krakowie smogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz